Nad tymi powidłami spędziłam prawie cztery dni, trzy razy przelewałam z gara do gara po zaczynało przywierać do dna, a czy było warto ?
Biorąc pod uwagę ilość jaka mi została gotowego produktu to powiem -" Nie", ale patrząc na smak to powiem - " Tak"
Tak czy tak pracy niby nie dużo, ale uwagi to takie powidła potrzebują bardzo dużo.
Powidła śliwkowe
5 kg śliwek węgierek
3 kg cukru
wykonanie:
Wszystkie śliwki umyć i usunąć z nich pestki wrzucając do dużego gara z grubym dnem do śliwek dolać 1 szklankę wody i na początek przykryć pokrywką, postawić na palniku i zagotować od czasu do czasu mieszając. Kiedy śliwki się zagotują i wszystkie zmienią kolor ( to znaczy w garnku nie będzie surowych owoców), zdjąć pokrywkę i zmniejszyć płomień do minimum teraz bardzo często mieszając smażyć 2-3 godziny i wystudzić ja smażyłam tak przez kolejne trzy dni czyli w wolnej chwili stawiałam na palniku i smażyłam i studziłam.
Kiedy śliwki znacznie odparują i zgęstnieją dodać do nich cukier i około 1/4 łyżeczki od tego momentu trzeba na powidła bardzo uważać, aby się nie przypaliły i na małym palniku smażyć do momentu, aż zrobi się nam połowa z tego co nastawialiśmy na samym początku, a całość nabierze brązowego koloru.
Gotowe powidła przełożyć do wyparzonych słoiczków i wystudzić choć ja swoje jeszcze dodatkowo zagotowałam, aby być w 100 % pewna, że wszystkie będą szczelnie zamknięte.
Moje śliwki były dosyć kwaśne, ale taka ilość cukru im wystarczyła choć gdyby było go więcej to też by nie było źle.
Mniam... uwielbiam powidła śliwkowe :-)
OdpowiedzUsuń