Mirabelki same w sobie mnie nie zachwycają, ale już przetwory czy ciasta z nimi to całkiem inna sprawa. W tym roku miałam troszkę takich uroczych i czerwonych oraz żołtych, szkoda mi było z nich gotować zwykły kompot więc postanowiłam je usmażyć ku mojemu zaskoczeniu wyszła domowa i pyszna marmolada. Pracy przy niej prawie wcale bo tylko tyle co przy pestkowaniu, a smak rewelacyjny.
Tak na dobra sprawę to nie wiem czy tak mogę nazywać ten wyrób, ale dla mnie to już nie są powidła, ani dżem więc niech będzie marmolada :)
Mirabelkowo-malinowa marmolada
2 kg wypestkowanych mirabelek
1 mały pojemniczek malin ( 25 dag )
1,5 kg cukru
1 szczypta soli
wykonanie:
Mirabeli przesypać do garnka z grubym dnem i rozgotować do owocowej pulpy dodać sól i cukier, dokładnie wymieszać.
Garnek przestawić na malutki płomień i bardzo często mieszając, aby się nie przypaliło smażyć tak długo, aż całość zmieni kolor i wyraźnie zgęstnieje w trakcie smażenia dodać maliny które bardzo szybko się rozpadną co prawda pestki po nich pozostaną, ale to w niczym nie ujmuje smaku całej marmoladzie.
Gorącą marmoladę przełożyć do małych słoiczków i odstawić do wystudzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz